F Refashion - 2nd life : Bal przebierańców

piątek, 24 lutego 2017

Bal przebierańców

Nie wiem dlaczego ale mam zakorzenione, że strój na bal przebierańców powinno się wykonać samemu
Od dzieciństwa pamiętam moje podekscytowanie na myśl o balu ostatkowym w przedszkolu czy podstawówce. Wyciągało się wtedy z szafy dziwaczne stroje babci, w ruch szły krepowane bibuły, brystole na maski, farby, mazaki, igły i nici.
I było super, i było niepowtarzalnie. Dlatego z taką radością przyjęłam na barki pierwszy bal przebierańców starszej córki w przedszkolu, a było to już 2,5 roku temu. Oprócz ostatkowych balów (a ten był trzeci) odbywają się przedstawienia np.na Święta Bożego Narodzenia czy impreza Halloween. 
Zawsze pytam dziewczyn w co się chcą przebrać, a potem kombinuję jak to zrobić. Myślałam, że wszyscy tak mają. Jednak to co zobaczyłam pierwszy raz w przedszkolu zaskoczyło mnie. Większość dzieci miała wykupione gotowe stroje, rodem z garderoby Disneya. 
Zrobiło mi się smutno, ale jednocześnie poczułam satysfakcję. Nie chcę tu nikogo oceniać, ani wyrokować, jednak mnie się nie podoba trend tych "nowych czasów", takie pójście na łatwiznę. 
Oczywiście wszystko kręci się wokół pieniędzy. Gotowy strój ze sklepu to rząd od 30 do 230zł. Można wypożyczyć, ale ja bym się bała, że strój się zniszczy. Jednak poza tym wszystkim myślę, że najważniejsze jest coś innego - zaangażowanie w życie własnego dziecka
Za 20-30 lat nie będzie pamiętać, że strój był niedoskonały. Za to pozostanie w niej poczucie, że zrobiła to dla niej mama i ona sama współtworzyła strój, poddając własne pomysły.
Może ją to kiedyś usamodzielni? Może pokaże, że sama może zrobić prawie wszystko, a nie że musi za to nikomu zapłacić. Do przemyślenia :)
Myślałam, że w tym roku będę miała gorzej, bo pierwszy raz w przedszkolu są obie dziewczyny :) ale na szczęście młodsza chciała się ubrać w stary strój starszej - strój Elsy.
Starsza natomiast wymyśliła sobie kotka.

Elsa była zrobiona z weselnej sukienki damskiej z lumpeksu, którą kupiłam z 1zł. 
Miała idealny kolor i wiele warstw w spódnicy. Żaden kupny strój Elsy nie ma formy "bezy". 
Odcięłam górę sukienki i zrobiłam z niej gorset, ale miał formę wiązaną i na zdjęciach niestety udało mi się uchwycić już etap po rozsznurowaniu. 

Kotka zrobiłam z satyny z odzysku od koleżanki z piwnicy. Uszyłam żenująco wręcz prosty kombinezon zapinany na ekspres, doszyłam z tyłu ogon i zrobiłam opaskę na głowę. Doczepiłam po prostu wyciory kolorowe, które uformowałam w kształt uszek kocich.


 Młodsza dzisiaj i starsza w tym samym 2 lata temu :)
Poniżej starsza dzisiaj. Serduszka były jej koncepcją - nie była w stanie mi wyjaśnić czemu kotem ma tyle serduszek. Zgodnie z moimi przewidywaniami serduszka się oderwały i był płacz w przedszkolu. No ale cóż, człowiek musi zderzać się z nieszczęściami od początku życia....


Ponieważ mam jeszcze zdjęcia ze starych przebieranek, to dorzucę w ramach pamiątki :)


 Wszystko szyte ze ścinków materiałów lub przerabiane stare ubrania z lumpeksu. Skrzydła robiłam pół dnia, z drutów, siatki wzmacniającej ściany i innych dziwnych tworzyw. Zakładane jak plecak.


Choinka, nietoperz i bałwanek (stara męska koszulka z powszywanymi gumkami i naszytymi czarnymi kropkami.


Tegoroczna wampirzyca i też materiał z odzysku.
Oczywiście całość dopełnia makijaż. 
A dziś tłusty czwartek i ja zjadłam tylko resztki połowy donutta po młodszej.... Uff nie lubię.

2 komentarze:

  1. Podziwiam Twoje zdolności.
    Sukienka jest śliczna. A kotek rewelacyjny. Szkoda, że serduszka odpadły, bo nadawały całości oryginalności.
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję.
      Serduszka podobno Pani ratowała w przedszkolu, no ale niestety. Musiałam jakoś słabo zakończyć, bo szyłam ręcznie, a satyna była bardzo śliska.
      NO ale już za nami :)

      Usuń