F Refashion - 2nd life : O sobie

O sobie


Nie wyobrażam sobie życia bez jakiegoś hobby.

Moim od zawsze było szycie i przerabianie różnych rzeczy. Prawdopodobnie wynikało to z mojego wychowania w czasach, kiedy mało co można było dostać w sklepach, a dobrze ubrać się mogli tylko ci, co mieli bony lub rodzinę za granicą. Kolejnym problemem były moje wymiary. No generalnie zawsze coś na mnie "nie leży", a mnie strasznie frustruje, gdy rękaw jest za krótki, bluzka na biuście mi wisi, a talię mam pod pachami. 

Nie lubię też monotonii. Ubrania mi się nudzą, styl mi się zmienia w zależności od nastroju, codziennie mam inną wizję "siebie". Musiałabym poślubić milionera :) Dlatego szyję, żeby dać upust potrzebie tworzenia i jednocześnie było to użyteczne. 

Staram się nie kupować tkanin. Są bardzo drogie, zwłaszcza te z modnymi printami i fakturami. Ale nie sztuką jest uszyć coś ładnego za 100zł. Sztuką jest zrobić to za 4zł tak, żeby dało się w tym chodzić. Dlatego jak mam możliwości to chodzę po lumpeksach, dostaje "spadki" starych ciuchów od ludzi, porządkuję ludziom pawlacze i piwnice ze starych kuponów czy podomek babć. Materiały kupuję tylko przy giga promocjach lub dostaję ścinki za darmo xD

Od zawsze byłam samoukiem. Może dlatego mój warsztat jest, jak dla mnie, słaby. Nie skończyłam żadnej szkoły krawieckiej, technikum odzieżowego, nawet krótkiego kursu. No nic. Czemu? Z oszczędności, braku czasu i partactwa osób prowadzących. Sama "siedzę" w edukacji i wiem, że poziom kursu i jego tempo zależy od jego uczestników, a tych już ja nie wybieram...

Optymalizacja i maksymalne wykorzystanie zasobów, to jest moja myśl przewodnia. Wiem, że idąc na kurs i płacąc grubą kasę niewiele bym się nauczyła. Źródła wiedzy mam, trzeba tylko ćwiczyć, tylko kiedy... Wierzę, że każdy jest w stanie w miarę swoich możliwości intelektualnych ogarnąć wiele rzeczy, tylko często nie ma motywacji i szuka wymówek. Trochę to zabrzmiało coach'ingowo, ale taka prawda.

Jestem z tych osób, które znają wartość pieniądza. Nie, nie jestem skąpa. Chodzę do sklepów i kupuję tam ubrania, ale w normalnych cenach tylko wtedy, gdy jestem w desperacji. Znam ludzi z branży odzieżowej, interesowałam się tematem i wiem ile coś kosztuje. Marże na odzieży potrafią dochodzić do kilku tysięcy procent (!!!) - tshirt wyprodukowany za 5zł sprzedawany jest często za 95zł. Widać to często na sieciówkowych wyprzedażach, gdzie można coś kupić za 10% ceny wyjściowej. Pragnę tylko przypomnieć, że zgodnie z prawem polskim o konkurencji nie można sprzedać produktu w cenie niższej zakupiony, czyli kupując w D. buty na przecenie za 17zł sklep i tak musi na tym zarobić. 
Do tego dochodzi wyzysk ludzi, a w szczególności dzieci w krajach III świata, którzy w urągających warunkach pracują na granicy życia i śmierci. Ponieważ popyt generuje podaż, to jak nie dam im zarobić (koncernom i nieuczciwym producentom) to może chociaż odrobinę przyczynię się do zmniejszenia skali tego procederu. Wszystko to o czym mówię to nic innego tylko FairTrade.

Moja koncepcja życia całkiem nieźle wpasowuje się w rozwijający się stale nurt ZeroWaste. Polega on na maksymalnym ograniczaniu produkowanych odpadów. "Zawodowcy" wyprodukowują słoiczek odpadów przez 3 lata (!) Ja nie popadam w aż takie skrajności, ale co mogę to robię. Uważam, że recycling powinien być nam zaszczepiany od najmłodszych lat.

4 komentarze:

  1. Szczera, inteligenta, posty bardzo fajnie opisane,podoba mi się, będę tu zaglądać. Może z czasem będzie stroną na fb(?)
    Szybki i łatwy sposób aby wiedzieć co nowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziękuję za miłe słowa. Skorzystam ze wskazówek :)
      Tyle pomysłów, a doba taka krótka...

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. To miłe, że ktoś więcej niż mąż i dzieci (chociaż z tym pierwszym bym nie szastała xD)

      Usuń